Zakończyła się telenowela związana z nielegalnymi testami Mercedesa. Niemiecki koncern będzie mógł dalej startować w wyścigach F1, gdyż testy opon przeprowadzanie przez Mercedesa były… prywatne.
W obecnym sezonie Formuły1 stajnia Mercedesa zadziwia w kwalifikacjach, ale nie jest w stanie powtórzyć wyników, gdy przyjdzie do wyścigu. Powód jest prosty – w niemieckich autach o wiele szybciej zużywają się opony, aniżeli ma to miejsce w przypadku konkurencji. Mercedes postanowił więc dojść do porozumienia z oficjalnym dostawcą opon – firmą Pirelli, co umożliwiło w maju potajemnie przetestować różne komplety opon – miało to miejsce tuż po Grand Prix Hiszpanii w Barcelonie. Problem tkwi w tym, że surowo zabraniają tego przepisy FIA – co innego, gdyby w testach brały udział wszystkie ekipy.
W miniony piątek FIA zadecydowała, iż Mercedes we współpracy z Pirelli zostaną ukarane oficjalną naganą. Na tym jednak nie koniec – niemiecka stajnia nie może już wystawiać kierowców do testów „młodych” przed sezonem. Jak się można szybko domyśleć – jest to niewielka kara dla stajni Mercedesa, gdyż wszystkie koncerny na testy „młodych” przysyłają bolidy, które w zbliżającym się sezonie i tak będą przestarzałe. Według szefa Mercedesa – Rossa Brawna testy przeprowadzane na torze w Barcelonie były prywatne, a nie tajne, a to jest różnica, gdyż jego zespół nie miał nic do ukrycia. Zespół nie będzie apelował o zmniejszenie lub anulowanie kary.
Niezadowolenia ze sposobów ukarania Mercedesa nie jest w stanie ukryć ekipa Red Bulla. W jednym z wywiadów dla gazety Bild Helmut Marko, który współpracuje z teamem Red Bulla przyznał, że wszyscy spodziewali się dotkliwej kary finansowej dla Mercedesa.